100
rocznica przyznania pierwszej kobiecie
Licencji Pilota
http://centennialofwomenpilots.com
8 marca w Dęblinie, zgodnie z planem, udało się wykonać loty, będące częścią światowego
rekordu. Pod patronatem projektu Centennial of Women Pilots, pilotki całego świata wzbiły się w
powietrze z pasażerkami, by
w Święto
Kobiet zachęcać panie do latania. Oprócz propagowania
lotnictwa wśród kobiet,
założeniem
było ustanowienie rekordu- jak najwięcej kobiet w powietrzu jednego dnia, a co za
tym idzie- jak najwięcej kobiet
zaznajomionych z lotnictwem przez kobiety jednego dnia, a wszystko to dla
uczczenia 100
rocznicy otrzymania licencji przez pierwszą kobietę pilot- Francuskę
Raymonde de Laroche.
Jej
przygoda z lataniem zaczęła się w październiku
1909 roku, kiedy podczas wspólnego obiadu Charles Voisin zasugerował jej naukę latania.
Elise pobierała lekcje u
M. Chateau, mechanika Voisina odpowiedzialnego za szkolenie nowych pilotów, na
lotnisku w Chalons. Jej pierwszy samodzielny lot miał miejsce 22 października
1909. Lot dwupłatowcem
Voisina na wysokości około 5 metrów był krótki,
Elise przeleciała około 300 metrów. I pewnie wylądowała. Magazyn
“Flight”, który relacjonował całe to wydarzenie, określił Elise jako
“baronową”. Miano to przylgnęło do niej na stałe
i towarzyszyło jej do końca życia.
Licencję pilota o numerze 36
“baronowa” otrzymała 8 marca
1910 roku. Po tym wydarzeniu brała udział w kilku imprezach lotniczych (m.in. w
Egipcie, Sankt Petersburgu, Budapeszcie). Jednego występu o mało nie przypłaciła życiem. Było to 9
lipca. Elise, jako jedyna kobieta, latała na
pokazie w Reims. W wyniku upadku samolotu z dużej
wysokości miała złamane obie
nogi, rękę, poranioną głowę i obrażenia wewnętrzne.
Pomimo tego nie poddała się i po długim powrocie
do zdrowia znów usiadła za
sterami samolotu. W listopadzie 1913 wygrała Femina
Cup (za czterogodzinny lot bez przerwy). Jej kariera lotnicza ponownie została przerwana przez I wojnę światową. Francuskie władze
uznały, że
latanie jest zbyt niebezpieczne dla kobiet i zawiesiły prywatne loty. Elise pracowała przez ten czas jako wojskowy kierowca. Po
zakończeniu wojny wróciła do latania. Na początku 1919 ustanowiła
dwa rekordy: wysokości ( 4800 m) i odległości ( 323 km). W tym samym roku
zgodziła się wziąć udział w testach nowego francuskiego samolotu ( miała zamiar zostać
profesjonalnym pilotem testowym). Na lotnisku w Crotoy pojawiła się 18 lipca
1919 roku. Niestety, podczas lądowania
pilot, z którym leciała, stracił panowanie nad maszyną. Ani pilot, ani Elise nie przeżyli( nie udało się ustalić, kto
siedział za sterami). Elise
pozostawiła syna, Andre.
Pomnik upamiętniający tę francuską pionierkę znajduje się na lotnisku Le Bourget w Paryżu.
Pomnik upamiętniający tę francuską pionierkę znajduje się na lotnisku Le Bourget w Paryżu.
Upamiętniając wspaniałe osiągnięcia francuskiej Pilotki, która zapoczątkowała licencjonowanie
kobiet, postanowiliśmy włączyć się do akcji i razem z pilotkami na całym świecie
ustanowić dość nietypowy rekord- Jak najwięcej kobiet jednego dnia w powietrzu i jak najwięcej kobiet zaznajomionych z lotnictwem przez
kobiety.
Ze względu na to, że w Polsce
o tej porze roku latanie aeroklubowe dopiero budzi się ze snu zimowego, Aeroklub „Orląt” w Dęblinie był jedynym miejscem, gdzie podjęto realizację projektu.
Z inicjatywy Szybowcowego Koła Naukowego
Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił
Powietrznych i za aprobatą Dyrektora
Aeroklubu „Orląt”, na
lotnisko zostały
zaproszone ekipy z Polsatu, Dziennika Wschodniego i TVP Lublin- oczywiście z dziennikarkami chętnymi ten szczególny dzień spędzić inaczej niż zwykle.
Oprócz redaktorek, w powietrze miały szansę wzbić się wojskowe i cywilne studentki Wyższej Szkoły
Oficerskiej Sił
Powietrznych. Sztukę pilotażu prezentowała pilotka
Aeroklubu „Orląt”, a
zarazem studentka WSOSP, Aleksandra Popielarz.
Już
1,5h przed planowanymi lotami w Dniu Kobiet, w których miały wziąć udział studentki Wyższej
Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych oraz redaktorki lokalnych mediów,
wszystko było zapięte na ostatni guzik. Samolot przygotowany,
szyby błyszczą. Czekamy na panie, chętne przelecieć
się samolotem. Chwilę później
dowiedzieliśmy się, że oprócz
TVP Lublin i Dziennika Wschodniego, przyjechała
ekipa z Polsatu. Pod hangarem zebrała się spora grupa osób. Czas na wywiady, jak to
zawsze, gdy na lotnisku pojawia się telewizja.
Standardowo- wywiad z pilotką, z
Dyrektorem Aeroklubu, dziewczynami, które niedługo
wykonają swój 1 lot w życiu. W tle latają
Bryzy, ANy i Iskry, co jest niemałą atrakcją dla dziennikarzy. Wsiadłyśmy do
samolotu. Poprosiłam wieżę o kołowanie do
pasa w użyciu. „Zabraniam kołować”.
Niestety, chwila niepewności, bo lata
wojsko i nie ma miejsca dla Cessny
aeroklubowej. Na szczęście chwilę później
sytuacja się wyjaśniła, jednak
okazało się,
że musimy zrezygnować z pół-godzinnych
stref i robić tylko kręgi. Zawsze coś.
Pierwsza do samolotu wsiada dziennikarka Polsatu. Leciała pierwszy raz, było to dla niej niesamowite przeżycie, zwłaszcza, że na pozycji „z wiatrem” miała okazję pobrać krótką lekcję pilotażu. Po
starcie dowiedziałam się, że mamy zgodę na kolejne pięć
kręgów. Tak więc zaczęło się latanie- krąg, kołowanie, zmiana pasażerki, i ogromna ilość mojego doświadczenia,
zdobywana z każdym lotem-
każdy przyzna, że latanie z pasażerami
zawsze jest kształcące. Reakcje ludzi, którzy nigdy nie byli w
powietrzu bywają naprawdę fantastyczne. Odkryłam kolejny plus latania w Dzień Kobiet:
-Obserwuj
AN-2, dochodzi do trzeciego.
–Obserwuję, będzie przede
mną?
–W
taki dzień Pani zawsze pierwsza-
odzywa się pilot Antka.
W sumie przewiozłam 6 dziewczyn i jednego Pana kamerzystę, który, o dziwo, był najbardziej przerażony ze wszystkich. Gdy zdjęłam obroty po III zakręcie, z przerażeniem
zapytał: -Ale dlaczego zrobiło się tak
cicho…? ;-)
Pasażerki wysiadały bardzo
zadowolone, wszystko udało się wykonać
bezpiecznie i sprawnie. W trakcie,
gdy ja przedstawiałam kobietom
latanie z praktycznego punktu widzenia, druga organizatorka przedsięwzięcia, Tosia
Cięszczyk, zajmowała się pasażerkami na ziemi, dzielnie znosząc mróz i tysiące
pytań, opowiadając o projekcie i lataniu samolotowym, a także szybowcowym. Po ostatnim lądowaniu kolejne standardowe pytanie od
dziennikarki- jak kobiety są traktowane
w lotnictwie i czy mają trudno,
jak to się powszechnie uważa? Kategorycznie zdementowałam ten stereotyp, opowiadając jak wygląda
traktowanie dziewczyn na lotnisku. Po lotach zaproszeni goście mieli okazję
wziąć udział w otwarciu wystawy „Kobieta w wojsku” oraz w
koncercie Orkiestry Garnizonowej z okazji Dnia Kobiet.
Efekty naszego przedsięwzięcia można było oglądać w
Teleexpresie (wydanie z 8 marca można zobaczyć też w Internecie)
i w wiadomościach na
Polsacie. Ciekawy reportaż przygotowała również telewizja
TVP Lublin. Pojawiło się też kilka
artykułów w prasie, w „Teraz Puławy” oraz w „Dzienniku Wschodnim”. Każdy z tych
artykułów bardzo nas ucieszył. Wszyscy wiedzą,
jak trudno zainteresować nasze
media publiczne sportami lotniczymi, czy to szybowcowymi, czy samolotowymi.
Czasami potrzeba wielu starań, by chodź wspomnieli o osiągnięciach polskich szybowników czy pilotów
samolotowych. Myślę, że artykuły chodź trochę przybliżyły ludziom ideę
sportów lotniczych i latanie „niekomercyjnego”.
Dziewczyny
(w sumie 6) otrzymały oficjalne
certyfikaty wzięcia udziału w ustanawianiu rekordu.
Po oficjalnym podliczeniu danych okazało się, że w okresie od 6 do 12 marca z lotnictwem zaprzyjaźniło się 345 nie latających wcześniej pań na całym świecie, z czego 250 uczyniło to 8 marca- w Dzień Kobiet. Miłym zaskoczeniem było, że zdobyliśmy 3 miejsce na świecie w ilości dziewczyn, które w jednym miejscu zostały zaznajomione z lotnictwem.
Mamy nadzieję, że nasze Koło będzie
czynnie włączało się w kolejne
projekty tego rodzaju. Jako, że działają w nim
studentki-pilotki, otwiera również nam to
drogę do współpracy z organizacjami propagującymi kobiety w lotnictwie.
Korzystając z okazji, dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób
przyczynili się do
organizacji tego jedynego w swoim rodzaju Dnia Kobiet.
Szybowcowe
Koło Naukowe WSOSP
Aleksandra
Popielarz